Bourjois Twist Up The Volume – maskara godna polecenia?

Jak wiecie, uwielbiam testować wszystko, co ma jakikolwiek związek z rzęsami. To chyba wynik kompleksu krótkich, rzadkich i mało atrakcyjnych rzęs. Chciałabym za wszelką cenę sprawić, że moje spojrzenie będzie bardzo wyraziste, ale na chwilę obecną mogę tego dokonać jedynie za sprawą sztucznych rzęs. W ostatnich dniach zabrałam się za test nowości od Bourjois (moja ukochana marka) – maskary Twist Up The Volume.

Twist Up The Volume dostępny jest w dwóch odsłonach – wodoodpornej i zwykłej. Ja oczywiście wybrałam wodoodporną, bo ze względu na pracę na zewnątrz muszę być przygotowana na różne warunki pogodowe. Zresztą moje oczy uwielbiają łzawić bez powodu, więc tusz do rzęs musi być mega trwały. Czemu skusiłam się akurat na maskarę Bourjois? Po pierwsze, to moja ulubiona marka kosmetyków z kolorówki, do której mam zaufanie. Po drugie, nadaj szukam idealnego tuszu do rzęs. Po trzecie, Twist Up The Volume jest na tyle oryginalną maskarą, że nie mogłam sobie odmówić jej testu.

Innowacja Twist Up The Volume polega na zastosowaniu aplikatora z mechanizmem, który zmienia położenie włosków i sprawia, że można jednym tuszem uzyskać dwa efekty. W pozycji normalnej szczoteczka ma zapewniać ekstremalne wydłużenia, a po przekręceniu mechanizmy włoski zagęszczają się, a szczoteczka skraca dodają rzęsom objętości. Jak to się sprawdza w rzeczywistości? Szczerze, bywa różnie.

Nie jestem zwolenniczką tuszów do rzęs o tak rzadkiej konsystencji. Wolę dużo gęstsze maskary, które nie spływają po moich rzęsach, bo wysychają od razu po nałożeniu. Może to kwestia tego, że nie umiem się dobrze malować, ale maskara Twist Up The Volume rozmazuje się pod okiem i w kącikach zaraz po aplikacji. Bardzo denerwujące! Efekt też nie jest szczególnie powalający. Na moich krótkich rzęsach wydłużenie to zaledwie milimetr, może dwa, czyli średnio efektownie.

Nieco lepiej maskara Twist Up The Volume pogrubia rzęsy, bo faktycznie są bardziej wyraziste i mają jakby więcej objętości. Z jednej strony na pewno jest to zasługa smolistej czerni tuszu, bo sam kolor działa cuda. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że maskara od Bourjois nie dodaje objętości – dodaje jej nawet moim słabym rzęsom. Na plus zasługuje jeszcze trwałość, bo jak już tusz wyschnie na rzęsach to nie ma mowy o jego skruszeniu, osypaniu się lub rozmazaniu przed końcem dnia.